Misja dziewiąta
Zagadka bloku reklamowego czyli o niejasnych intencjach supernarratora
W tekście
poświęconym analizie strumienia telewizyjnego (Misja pierwsza...) zwracałem
uwagę na dostosowanie treści bloków reklamowych do poprzedzających je i
następujących po nich programów. Szczególnie widoczne było to w przypadku programu
kulinarnego, poprzedzonego serią reklam wyraźnie skierowanych do kobiet. Implikowany
widz programu był w tym przypadku (niemal) tożsamy z implikowanym widzem towarzyszących
mu spotów reklamowych. Jednak czy można to potraktować jako regułę? To wymagało
by analizy w skali makro – biorącej pod uwagę całość ramówki. Ja tym razem
skupię się jednak na skali mikro i raz jeszcze odwołam do nieortodoksyjnej, acz
w pewnych sytuacjach skutecznej metody kontrolowanego przypadku.
Do analizy
wybrałem więc blok reklamowy wyemitowany przez TVP1 około 17.50 pomiędzy
teleturniejem Jaka to melodia? a serialem Klan, spodziewając się,
że większość składających się na niego spotów również adresowana będzie do
kobiet. W trwającej niecałe osiem minut przerwie między programami zmieściły
się dwie serie reklam, przedzielone ogłoszeniem nadawcy. Na pierwszą z nich
złożyło się dziewięć spotów, na drugą – siedem. Co zaskakujące, tylko w
czterech przypadkach można było bez wątpliwości stwierdzić, że implikowanym
widzem danej reklamy jest kobieta. Większość z nich adresowana była do widzów
obu płci. Jednak nie to zmartwiło mnie najbardziej – w końcu tematem tego
tekstu nie jest sposób funkcjonowania w reklamach genderowych stereotypów, lecz
narracja. Również tylko cztery z szesnastu reklam zawierały historię w rozumieniu
Shlomith Rimmon-Kennan, a więc serię wydarzeń zaaranżowanych w określonym
porządku. Pozostałe albo były zbiorem informacji okraszonych promocyjnymi
sloganami (na przykład reklama supermarketu Netto), albo skupiały się na
pojedynczym wydarzeniu (wyraz rozkoszy na twarzy konsumenta raczącego się
jogurtem Bakoma) lub gwieździe polecającej produkt (Shakira w reklamie pasty do
zębów Blend-a-med, Małgorzata Rozenek w reklamie kapsułek do prania Perlux i
tak dalej). Pozostaje więc ograniczyć się do tych spotów, które zawierają
historię, która wespół z dyskursem tworzy narrację w znaczeniu, które nas tu
interesuje.
W reklamie sieci
McDonald’s pojawiają się trzy postaci: syn oraz rodzice. Wydarzenia prezentują
się następująco:
1. Rodzice
wyjeżdżają z domu rowerami wcześniej niż syn.
2. Syn próbuje
dogonić rodziców, co mu się początkowo nie udaje.
3. Gwałtowny spadek
terenu umożliwia synowi wyprzedzenie rodziców.
4. Syn czeka na
rodziców z zakupionymi już lodami przed restauracją McDonald’s.
Jest tu obecne proppowskie
przejście od braku, niedostatku do stanu posiadania i satysfakcji (radosna
konsumpcja lodów zastąpiłaby w takiej interpretacji baśniową księżniczkę i
królestwo). Nie występuje tu jednak inny istotny element, jakim jest postać
donatora (chyba żeby tę rolę przypisać spadkowi terenu), odwoływanie się w tym
przypadku do schematu Proppa byłoby chyba ślepym zaułkiem.
Reklama jogurtu
Bakoma łączy w sobie kierowaną bezpośrednio do widzów przez bohaterkę wypowiedź
na temat wyższości promowanego produktu nad innymi z prostą historią, którą
można by potraktować jako realizację końcowego etapu schematu Proppa. Wydarzenia
prezentują się następująco:
1. Gospodyni
przygotowuje posiłek.
2. Rodzina
konsumuje posiłek.
3. Mąż chwali
żonę.
Moment braku
jest tu obecny tylko w domyśle, bohaterka już odkryła magiczny środek,
epizod cierpienia ma już więc za sobą i może rozkoszować się finalnym stanem
harmonii i akceptacji ze strony rodziny.
Podobnie jest w
reklamie pieluszek marki Pampers. Schemat wydarzeń jest następujący:
1. W ciągu dnia
matka chroni dziecko przed rozmaitymi zagrożeniami.
2. Gdy
przychodzi noc, matka usypia dziecko i zakłada mu pieluszkę.
3. Rano dziecko
budzi się wesołe i szczęśliwe.
Jest to więc nie
tyle przejście od stanu niebezpieczeństwa czy braku do stanu harmonii, ile
raczej permanentny ład podtrzymywany przez magiczny środek pomimo
licznych zagrożeń.
We wszystkich
trzech opisanych wyżej przypadkach elementy proppowskiej terminologii znajdują
swoje zastosowanie, ale w zmienionym kontekście. Uwagę zwracają przede
wszystkim pewne braki w prezentowanych historiach, które nie pozwalają
bezpośrednio przyłożyć do nich schematu Proppa. Zapewne taką sytuację miał na
myśli David Bordwell, krytykując fragmentaryczne wykorzystywanie koncepcji
rosyjskiego naukowca, naginanie jej do wyjątków, dostosowywanie do niej badanych
przedmiotów. Łatwość z jaką można taką strategię zastosować w odniesieniu do
reklam wynika, jak sądzę, z samej ich natury. Niemal każda z nich prezentuje
jakiś magiczny środek (w tej czy innej formie), który pozwala (lub
pozwolił w przeszłości) przejść od stanu niedostatku, cierpienia,
niedoskonałości w stan harmonii i pogodzenia z samym sobą. Pamiętać jednak
należy, że w baśni magicznej magiczny środek był tylko jednym z
elementów pomagających bohaterowi osiągnąć cel. W reklamie natomiast stoi on na
pierwszym planie – to, co powinno być tylko atrybutem, jest ważniejsze od
samych bohaterów.
Dyskurs. Konflikt
na linii autor – widz. Problem wiarygodności
Każda z trzech analizowanych
tu reklam w odmienny sposób konstruuje relację między nadawcą a odbiorcą. W
każdej jednak autorem implikowanym jest korporacja stojąca za promowaną marką,
mająca konkretny cel – przekonać widza do swego produktu. Biorąc pod uwagę
wciąż rosnącą niechęć odbiorców do reklam stwarza to specyficzną sytuację, w
której nadawca i odbiorca pozostają w konflikcie, który ten pierwszy stara się
załagodzić. To oczywiście pewna generalizacja, ale często implikowany widz (z
wdzięcznością przyjmujący porady przekazywane przez bohaterów lub narratora) ma
niewiele wspólnego z widzem realnym (robiącym sobie w czasie bloku reklamowego
kanapki, zmieniającym kanał lub z niecierpliwością i irytacją czekającym na
dalszy ciąg programu). Naturalnym, pierwotnym zadaniem wszelkich narracji jest
dostarczanie odbiorcy przyjemności i estetycznych wrażeń. W przypadku reklamy
te wartości schodzą na dalszy plan, albo w ogóle tracą znaczenie. Jednym z
zabiegów, dzięki którym napięcie na linii nadawca – odbiorca może zostać
złagodzone, jest odpowiedni dobór narratora.
Reklama jogurtu
Bakoma jest przykładem wykorzystania narratora homodiegetycznego. Bohaterka
wypowiada się zarówno jako gospodyni, która sama sprawdziła jakość zachwalanego
produktu, jak i jako ktoś na kształt narratora wszechwiedzącego, autorytatywnie
stwierdzającego wyższość jogurtu Bakoma nad innymi. Bezpośrednio zwraca się do
kamery, dzięki czemu przekaz traci bezosobowy charakter, a bohaterka chociaż po
części zidentyfikowana może zostać z implikowanym autorem. Podobnie jest w
reklamie pieluszek Pampers, chociaż w tym przypadku narratorka nie zwraca się
bezpośrednio do kamery. Widzimy na ekranie troskliwą matkę, a z offu słyszymy
kobiecy głos, jesteśmy więc skłonni sądzić, że w diegezie spotu bohaterka i
narratorka są ze sobą tożsame, choć w rzeczywistości prawdopodobnie aktorka i
lektorka to dwie różne osoby. Raz jeszcze twórcy starają się nadać przekazowi
ludzką twarz. Nieco inaczej jest w reklamie McDonald’s. Tam historia
opowiedziana jest bez wykorzystania narracji z offu, wydarzenia ukazywane są
przez ukrytego przed widzem władcę spojrzenia. Dopiero w finale odzywa się
kobiecy głos zza kadru, nie identyfikujemy go jednak z żadnym z bohaterów. Inaczej
byłoby, gdyby był to głos chłopięcy, wtedy zapewne utożsamilibyśmy go z głównym
bohaterem, jednak jego matka nie jest na tyle istotną postacią, by dostąpić
zaszczytu bycia narratorem. Dlatego też narracja ma charakter heterogeniczny.
Sporo problemów
przysparza w przypadku reklam pytanie: czy narrator jest wiarygodny? Oczywistym
jest, że przekazy tego typu mają charakter perswazyjny, nikt więc nie bierze
zapewnień w rodzaju to najlepszy produkt dostępny na rynku w pełni na
poważnie. Należałoby więc rozdzielić wiarygodność narratora w odniesieniu do
rzeczywistości od wiarygodności w odniesieniu do diegezy reklamy. Spoty w
sposób bezpośredni odwołują się do rzeczywistości i zachęcają odbiorcę do
realnych działań, jednak w tym kontekście wiarygodność narratora jest mocno
ograniczona. Jest on jednak w pełni wiarygodny, jeśli przyjmiemy, że odnosi się
do świata przedstawionego w reklamie. W nim bez wątpliwości produkt przez
narratora zachwalany jest lekarstwem na wszelkie bolączki.
Ramówka. O
powiązaniach między blokami reklamowymi a programami raz jeszcze
W telewizji
publicznej, którą się tu zajmuję, reklamy funkcjonują nieco inaczej, niż w
telewizjach komercyjnych. Wyznaczają naturalne przerwy między programami, ale ich
nie przerywają. Nie zmienia to oczywiście faktu, że zdarza się, iż ich treść koresponduje
z treścią programów, które poprzedzają (i po których następują), jednak, jak
się okazało nie jest to regułą. O ile we wspomnianym na wstępie tekście bez
trudu dowiodłem związku pomiędzy analizowanymi w nim programami, a
towarzyszącymi im reklamami, o tyle tym razem nie dostrzegam tego typu powiązań.
Oprócz analizowanych i wspomnianych wyżej reklam we wziętym przeze mnie na
warsztat bloku znalazły się również spoty promujące samochody marek Opel i
Renault, loterii Lotto, oranżady Hellena, banku Pekao oraz Kasy Stefczyka. Nie
sposób znaleźć tu jakiejś prawidłowości. Czyżby supernarrator zastosował się tu
do zasady dla każdego coś miłego? Być może. Zapewne wyjaśniła by to
rozmowa z osobą odpowiedzialną za określanie składu poszczególnych bloków reklamowych. Bez niej chyba nigdy się nie dowiem, czy w grę wchodzi tu
przypadek, czy może raczej jakiś misterny plan...
{ zagadkę rozwikłać próbował /Ł/ }
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz