poniedziałek, 26 maja 2014

Misja jedenasta

Być kobietą w PRL-u...


Bez wątpienia można stwierdzić, że polskie seriale telewizyjne okresu PRL-u aktywują pamięć popularną. Współcześnie mogą spełniać funkcję podobną do tej, którą opisuje Lynn Spigel. Mam na myśli sięganie do przeszłości, aby podkreślić dzisiejszy postęp. W przypadku polskiej historii kontrast ten opiera się przede wszystkim na różnicach pomiędzy systemem socjalistycznym, a demokratycznym.

Wydaje mi się, że jeśli chodzi o wizerunek kobiety, to ten rozwój jest mniej widoczny. Wynika to głównie z tego, że większość najbardziej popularnych seriali  PRL-u powstało w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy emancypacja była bardziej powszechna niż w dwadzieścia lat wcześniej. W produkcjach tego okresu można zauważyć, że większość postaci kobiecych spełnia się zarówno jako matki i żony oraz rozwija własną karierę zawodową, czy naukową, czasami przewyższając swoich partnerów. Dobrym przykładem może być Daleko od szosy (1976), gdzie główny bohater, za sprawą miłości do kobiety postanawia rozpocząć edukację. W serialach takich jak Doktor Ewa (1970), czy Zmiennicy (1986) postacie żeńskie ambitnie walczą o swoją pozycję w świecie męskich zawodów.

Według mnie, potencjał seriali PRL-u w tej kwestii jest jednak znikomy, ponieważ obrazy kobiet wyemancypowanych są od siebie zbyt różne, przez co brak im jednego spójnego wizerunku. W tym gronie, oprócz poprzednich przykładów, można znaleźć na przykład przerysowaną postać Kobiety pracującej z Czterdziestolatka (1974 - 1977), czy przedstawioną realistycznie bohaterkę serialu Kobieta za ladą (Žena za pultem - produkcja czechosłowacka, ale w Polsce bardzo popularna). 

{ /M/ }

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz