Misja jedenasta
Być kobietą w PRL-u...
Bez wątpienia można stwierdzić, że
polskie seriale telewizyjne okresu PRL-u aktywują pamięć popularną.
Współcześnie mogą spełniać funkcję podobną do tej, którą opisuje Lynn Spigel.
Mam na myśli sięganie do przeszłości, aby podkreślić dzisiejszy postęp. W przypadku
polskiej historii kontrast ten opiera się przede wszystkim na różnicach
pomiędzy systemem socjalistycznym, a demokratycznym.
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o
wizerunek kobiety, to ten rozwój jest mniej widoczny. Wynika to głównie z tego,
że większość najbardziej popularnych seriali
PRL-u powstało w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy
emancypacja była bardziej powszechna niż w dwadzieścia lat wcześniej. W
produkcjach tego okresu można zauważyć, że większość postaci kobiecych spełnia
się zarówno jako matki i żony oraz rozwija własną karierę zawodową, czy
naukową, czasami przewyższając swoich partnerów. Dobrym przykładem może być Daleko od szosy (1976), gdzie główny
bohater, za sprawą miłości do kobiety postanawia rozpocząć edukację. W
serialach takich jak Doktor Ewa (1970),
czy Zmiennicy (1986) postacie żeńskie
ambitnie walczą o swoją pozycję w świecie męskich zawodów.
Według mnie, potencjał seriali PRL-u w
tej kwestii jest jednak znikomy, ponieważ obrazy kobiet wyemancypowanych są od siebie
zbyt różne, przez co brak im jednego spójnego wizerunku. W tym gronie, oprócz
poprzednich przykładów, można znaleźć na przykład przerysowaną postać Kobiety
pracującej z Czterdziestolatka (1974
- 1977), czy przedstawioną realistycznie bohaterkę serialu Kobieta za ladą (Žena za
pultem - produkcja
czechosłowacka, ale w Polsce bardzo popularna).
{ /M/ }
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz